Wycieczka do Szwecji
O Szwecji marzyłam od dawna.
Nie wiem dlaczego, ten kraj mnie urzeka. Może przez surowość swojego klimatu, może przez docierającą do nas jego kulturę, a może przez fakt, że poznawanie Europy częściej rozpoczyna się od jej południowych, cieplejszych terenów, stawiając kraje skandynawskie „w drugiej kolejce” do poznania, przez co są one dla nas bardziej tajemnicze i nieznane.
Niespodziewanie okazało się, że nasz Warszawski Oddział PTSR organizuje wycieczkę do Szwecji. Nie wahałam się ani chwili z podjęciem decyzji o wyjeździe. Tym bardziej, że był to również element motywacyjny, aby popracować nad swoją kondycją. Wycieczka nie była długa – ot tylko 5 dni, ale było to 5 dni pełnych ciekawych wydarzeń i doznań.
Sama podróż promem jest już sporym przeżyciem. Sztorm o sile wiatru 8 st. w skali Beauforta i wokół nas tylko morze – to już jest coś. Na promie masa atrakcji: dyskoteka, seanse filmowe, pokazy kulinarne i barmańskie w restauracji, kasyno, różnorodne sklepy – trudno się nudzić, choć dookoła nas sama woda.
Program wycieczki był bardzo zróżnicowany i dopasowany do naszych możliwości. Tam gdzie mogliśmy, dochodziliśmy sami lub z pomocą towarzyszących nam asystentów. Niektóre miejsca podziwialiśmy z autokaru. I tak zobaczyliśmy jeden z największych renesansowych zamków Szwecji Gripsholm w Mariefred, gdzie urodził się nasz król Zygmunt III Waza, drewnianą zabudowę z najmniejszym ratuszem w Sigtunie – jednym z najstarszych miast Szwecji. W Uppsali zwiedziliśmy olbrzymią, wspaniała katedrę, z pięknymi witrażami i m.in. sarkofagiem Katarzyny Jagiellonki, stary (pierwszy w Szwecji) Uniwersytet, Zamek Królewski. W stolicy Szwecji Sztokholmie podziwialiśmy z tarasów widokowych panoramę miasta, zwiedziliśmy tamtejszą Starówkę. Największe wrażenia zrobiło na mnie muzeum Vasa w Sztokholmie. Pokazywany tam jest XVII wieczny okręt królewski „Vasa”, który był najkosztowniejszym i najbardziej bogato zdobionym okrętem wojennym zbudowanym w owym czasie w Szwecji. Jego wymiary były imponujące: miał 69m długości i ok. 12m szerokości. Najciekawsze było to, że gdy wyruszał on w swój dziewiczy rejs i gdy mieszkańcy Sztokholmu zgromadzili się wzdłuż wybrzeża, aby podziwiać go w całej jego okazałości i życzyć mu powodzenia, statek niespodziewanie przechylił się i jeszcze w porcie zatonął. Na dnie morza spoczęło wtedy około 50 marynarzy. Przez wiele stuleci podejmowano próby wydobycia okrętu. Udało się to dopiero w XX wieku i okazało się, że słabo zasolona i uboga w tlen woda uratowały „Vasę” przed zniszczeniem. Okręt wydobywano w częściach i poddano konserwacji. Obecnie, po złożeniu w całość, sprawia on ogromne wrażenie swoją wielkością, bogactwem, kunsztownymi rzeźbami, przepychem czy uzbrojeniem, w jakie był wyposażony. W gablotach eksponowane są doskonale zachowane przedmioty codziennego użytku z tamtej epoki. Widok tego wspaniałego okrętu zostanie na długo w mojej pamięci.
Opowiadając o wycieczce nie możemy pominąć roli, jaką odegrała nasza koordynatorka Małgosia, która doskonale zaplanowała ten wyjazd, służyła nam pomocą i była do naszej dyspozycji w każdej chwili oraz o Pani Alicji, która była przewodnikiem naszej wycieczki. To ona dzieliła się z nami swoimi wiadomościami i ciekawostkami dotyczącymi życia codziennego Szwedów oraz udzielała nam pożytecznych rad związanych z pobytem. Dzięki jej wskazówkom kupiłam doskonałe szwedzkie śledziki, które dowiozłam do domu i które stały się atrakcją smakową. Prawdziwą furorę i ciekawość w moim domu wzbudziła nalewka, którą kupiłam na promie. Nazywa się ona – Gammel Dansk czyli Stary Duńczyk, którą degustowaliśmy do obiadu. To dość mocny trunek, a smak jego jest trudny do opisania i wzbudza szereg różnorodnych skojarzeń.
Podsumowując – wycieczka była wspaniała. Mogła konkurować z niejedną rehabilitacją. Nie przeszkodziła zimowa, mroźna pogoda, humory dopisywały, mieliśmy możliwość poznania wielu interesujących faktów z historii Szwecji. Oby więcej takich wyjazdów.
Ula Zwierz